sobota, 28 czerwca 2014

Po raz setny odkrywam wszystko na nowo..

Wiecie, jak nie miałam czasu dla bloga nie miałam go też dla Michaela. Czuję się z tym źle. Słuchawki się zakurzyły. Czasem włączałam płytę w komputerze, ale nie miałam czasu na oddanie się muzyce. Wszystko leciało w tle. Taki zapychacz. Ale teraz znów mam trochę czasu. Wczoraj jako, że jestem chora położyłam się wcześnie, ale zamiast spać odkurzyłam słuchawki i praktycznie do rana słuchałam wszystkich piosenek Michaela. Brakowało mi tego głosu :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Nie wiem już który to raz..

Przepraszam.

Zauważyłam, że paru osobom przeszkadzają wpisy z 25. Nie mam Wam tego za złe. Każdy robi jak chce. Potwierdzam, że niektóre wpisy i "akcje" są strasznie naciągane. W każdym bądź razie mój wczorajszy wpis jest... nie zamierzony tak jakby. Nie jest dla Was, jest dla mnie, ponieważ ja w ten sposób radzę sobie z dniami, których nie lubię, z którymi mam gorsze wspomnienia. Albo w ogóle w ten sposób radzę sobie z problemami - pisząc. Jeśli to Wam przeszkadza będę te wpisy ukrywać. Nie zależy mi na komentarzach, na tym, żeby Was męczyć moimi wywodami.

Michael to jedna z dwóch osób, których śmierć przeżyłam dosyć mocno. Prawdopodobnie już pisałam, że podejrzewam, ze jakby nie to, że rok przed Michaelem straciłam najbliższą mi osobę, nie przeżyłabym także jego śmierci aż tak. Na pewno byłoby mi smutno, ale nie przeżywałabym tego aż tak mocno. Przyznaję, że tamten dzień obchodzę... nieco inaczej niż 25 czerwca, może dlatego, że pomimo mojej miłości do MJ'a to tamta osoba była dla mnie ważniejsza. Dużo ważniejsza.
Ale obchodzę obydwie te daty właśnie przede wszystkim pisząc. Przepraszam Was za to, jak wspomniałam jeśli to komuś przeszkadza to dajcie w jakiś sposób znać i wtedy te wpisy będę po prostu ukrywać.

To chyba na tyle dzisiaj.


A przynajmniej na razie. Może potem coś wrzucę jeszcze.


Pozdrawiam

Wasza Invincible

środa, 25 czerwca 2014

To nie jest kolejna część opowiadania...

Hej.

Nie muszę chyba pisać co dzisiaj jest za dzień i jak się z tego powodu czuję, podejrzewam, że wiecie o jakim uczuciu piszę. Szczerze powiedziawszy nie wiem co napisać. Chyba pierwszy raz w życiu. Dlatego postanowiłam, że zamiast pisać cokolwiek nowego wstawię Wam coś co napisałam w 2010 roku, czyli cztery lata temu.

"Nibylandia 24.06.2010r
Kochany Aniołku.
Na początku Cię gorąco pozdrawiam, mam nadzieję, że tam między innymi Aniołami jest Ci dobrze. Nie wiesz nawet jak chciałabym być z Tobą. Piszę dzisiaj, pomimo że rocznica jest jutro, ponieważ jutro najprawdopodobniej nie będę miała jak napisać. Nawet nie wiesz jak tu jest pusto bez Ciebie. Odkąd odleciałeś od nas zostało tutaj puste miejsce, którego nikt jeszcze nie zajął. Możesz być pewny, że będziemy tego miejsca bronić. Ono jest tylko dla Ciebie. Zostawiłeś tutaj wszystko. Swoich fanów, wrogów, rodziców, przyjaciół, rodzeństwo. A co najważniejsze zostawiłeś tutaj swoje dzieci, które tak bardzo kochałeś i które tak bardzo kochają Ciebie. Jak będziesz miał chwilę czasu pomiędzy zabawą i koncertowaniem daj jakiś znak, że jest Ci tam dobrze. Taki mały, malutki, ale oczywisty dla nas wszystkich. Brakuje nam Twojego uśmiechu, głosu, wesołego spojrzenia oraz zwykłej świadomości, że gdzieś tam na świecie żyje sobie taki Aniołek, który zabłądził w drodze do nieba. Znalazłeś mapę do domu i z niej skorzystałeś. Jesteś teraz w swojej Nibylandii, którą tak kochasz. Oglądam właśnie zachód słońca. Ten dzień był ciężki, a końcówka to już w szczególności. Ty o tym nie wiesz, ale ja zawsze z Tobą oglądam zachody słońca. Z tego miejsca w którym teraz jestem zawsze są wyjątkowo piękne. Twoja muzyka zawsze mi przy tym towarzyszy przez co czuję jakbyś był gdzieś blisko mnie. List jest najprawdopodobniej bez ładu i składu, jednak pisałam do Ciebie pod wpływem emocji, a nie mam talentu, żeby zamienić emocje w piosenkę lub poezję.
Dzisiaj jest dzień przytulania, tak więc ściskam Cię mocno i przy okazji składam Ci gorącego całusa w policzek.
Jeszcze raz pozdrawiam

Na zawsze wierna

Irene Invincible"

Nie jest to poezja wysokich lotów, nie jest to dzieło, które będą podziwiać pokolenia jak w przypadku twórczości Michaela. Ale jest to cholernie szczere i jest ode mnie do Niego. Nic się nie zmieniło, poza tym, że teraz nie oglądam zachodu słońca i dziś nie będę miała raczej tej możliwości, ponieważ do 23 będę w pracy.

Czytam twittery TJ'a i Jermaine'a. Czytam co ludzie piszą i z jednej strony jestem szczęśliwa, bo widzę ile Michael zrobił dla innych, a z drugiej strony siedzę i płaczę, bo do mnie chyba dalej to wszystko nie dotarło. Pomimo, że minęło już 5 lat.
A "Interia" jak zwykle stanęła na wysokości zadania jak mnie zirytować. Ah... nie będę tu o tym lepiej pisać może...




Kocham Was

piątek, 13 czerwca 2014

Michael Jackson Is Innocent

Taka rocznica. Ani smutna, ani wesoła. 9 lat temu Michael Jackson został uniewinniony ze wszystkich zarzutów. Jednak nieprzyjemności związane z nimi ciągnęły się za nim do samego końca. Ludzie nie zapominają, nawet jeśli udowodnisz, że jesteś niewinny oni zawsze będą w Tobie widzieć mordercę, zboczeńca, psychopatę. Nie powinno do tego dojść. Nie powinno być tych dziesięciu zarzutów.


I just can't stop loving you Michael.



3xff#f00000xhx#000000xhx#ffffffxff2xffMichaelxfxxfxJacksonxfxxfxMJxfxxfx♬ xfxxfx❤xfxxfx♥xff15xff100xff90xff5xff15xff50xff0