Dawno mnie nie było i w ogóle, ale już się nie będę więcej tłumaczyć, bo jeszcze się pogrążam. W ramach przeprosin dodaję dzisiaj TO. "Miniaturkową pierdołę" numer jeden. Jest to miniaturka. Taka pierdoła. Mogą się pojawiać często - jak mam głupawkę, albo jest jakaś szczególna okazja, jak dzisiaj.
Chciałabym Wam z całego serca podziękować za te ponad tysiąc wejść. Motywujecie mnie tym strasznie. Wiem, że mam dla kogo pisać. Wiem, że ktoś tu wchodzi. Wiem, że jesteście. Nabitych zostało do dzisiaj też 91 komentarzy. Niektóre są też moje, bo tutaj nie da się niestety wyłączyć liczenia swoich, ale za nie również chciałabym Wam podziękować. Cieszę się, że jesteście, naprawdę!
_____________________________________________________________________________
Siedziałam spokojnie wieczorem na
kanapie, popijając gorącą czekoladę i czytając notatki na
egzamin, gdy nagle drzwi do pokoju otwarły się i uderzyły
rykoszetem w ścianę, a w progu stał ciemnowłosy mężczyzna z
taką miną,że od razu do głowy przyszły mi same najgorsze myśli.
Wstałam i podeszłam powoli do mężczyzny zaniepokojona jednak on
stał dalej, blady na twarzy i wpatrywał się w przestrzeń nie
zwracając na mnie zupełnie uwagi. Nie żebym była kimś ważnym,
ale cholera to się jeszcze nie zdarzało, żeby mnie tak ignorował!
- Boże, Michael co się stało?! -
wrzasnęłam tak, że z pewnością obudziłam całą okolicę.
Mężczyzna spojrzał w końcu na mnie nieprzytomnym wzrokiem i uśmiechnął się blado.
Mężczyzna spojrzał w końcu na mnie nieprzytomnym wzrokiem i uśmiechnął się blado.
- Miałem ponad tysiąc wejść... - wyszeptał. Spojrzałam na niego jak na człowieka chorego umysłowo.
- Jakie tysiąc? O czym ty za przeproszeniem pierdzielisz?
- Na bloga, rozumiesz? Ponad tysiąc! - zaczął mówić z każdą chwilą głośniej z rosnącym przejęciem.
- Znowu wciągałeś coś, co ci Slash podsunął pod nos? Tyle razy ci mówiłam żebyś od tego ćpuna nawet cukierka nie brał, bo znając jego to pewnie jakieś tabletki gwałtu czy jeszcze coś innego! - zdenerwowałam się nie na żarty i zaczęłam dokładnie zaglądać w oczy Michaela.
Mężczyzna zaczął cicho chichotać,
a po chwili rżał już jak koń z astmą. Dusząc się ze śmiechu
opowiedział mi dokładnie o co chodzi.
- Kornelia, Nelly, Nelluś słuchaj, bo ja bloga założyłem. Z opowiadaniami.
- O czym niby? - spytałam, patrząc na niego jak na uciekiniera z wariatkowa. Mike zarumienił się i wymamrotał coś pod nosem. - Co mówisz? Nie zrozumiałam...
- O mnie. I fankach. Wymyślonych oczywiście, ale wiesz... wielka miłość i te sprawy... - powiedział czerwieniąc się jeszcze bardziej, a ja w tym momencie nie wyrobiłam. Parsknęłam śmiechem tak mocno, że straciłam równowagę i po chwili znalazłam się na dywanie.
- I co? Piszesz opowiadanie... - zachichotałam - … o sobie i tych fankach. I co? Podpisujesz się „Wasz kochany Michaelek”? - parsknęłam.
- Nie... Głupia jesteś. Invincible jestem. - powiedział, po czym dodał cicho – Irene Invincible... - w tym momencie nie wyrobiłam już zupełnie.
- Michael, ty stary koniu! Nie masz co robić? To BOOM zrób. Wróć do fanów, bo widzę, że już ci porządnie odwala na tej twojej emeryturce. Zamiast udawać, że nie żyjesz i bawić się w „blogerkę” wziąłbyś się za koncertowanie. Sama chętnie bym to zobaczyła!
- Wiesz, że nie mogę... poza tym... mam już ponad tysiąc wejść rozumiesz? Rozwijam się! Biznesy robię!
- Chyba sam sobie w kółko wchodzić na tego bloga, żeby tyle tego nabić.
- Wiesz co, ty to nic nie rozumiesz! - krzyknął Michael i wyszedł z pokoju. W progu odwrócił się jeszcze na chwilę, żeby pokazać mi język, a następnie podskakując poszedł w nieznanym mi kierunku.
Pisarz od siedmiu boleści...
_____________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________
Powstało to w połowie dzisiaj w autobusie, a w połowie w pracy. Chyba byłam za bardzo przyćpana smrodem z popcornic, albo solą do popcornu, że takie rzeczy mi wpadały do głowy, no ale cóż zrobić. :)
heheh :D Fajna ta twoja pierdołka! :D hahah Kochana będziesz miała i z milion wejść! Możesz mi wierzyć :) Z takim talentem do pisania jak twój inaczej być nie może ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną notkę :)
Jacksonka xD
Ja to mam szczęście! Wchodzę na bloga,a tu kilka minut temu Ty dodałaś nową notkę.
OdpowiedzUsuńDobra. To teraz poważnie się zastanawiam, czy po drugiej stronie siedzi nasza Irene, czy może Michael się z nami bawi w kotka i myszkę. :D
To jest świetne. Mi takie miniaturki w życiu by nie wyszły, bo ja potrzebuję nieco czasu żeby to rozwinąć i żeby było to ciekawe. Masz talent. :)
Pozdrawiam- Kinga ;)
A zgaduj :D
UsuńTo jest świetne !! przez chwilę to żem sobie tak wyobraziła że ty to MJ :D
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz mega talent !! :D
Pozdrawiam
Pytanie siostry: "Halo, halo, a co jeśli to naprawdę Michael?!" xD
UsuńO Boże, genialne!
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na coś takiego. Strasznie mi się podoba, pisz częściej takie "pierdoły", bo naprawdę super Ci to wychodzi. :D :D Jestem Twoją największą fanką.
Co do jednego z ostatnich dialogów: "Chyba sam sobie w kółko wchodzisz na tego bloga, żeby tyle tego nabić" - przypomniało mi się, jak kiedyś Alutka w Rodzinie Zastępczej założyła bloga i pękała z dumy i z radości, że ciągle wchodzą nowi ludzie, a w rzeczywistości po prostu klikała ciągle "odśwież" :D :D :D
Poprawiłaś mi humor, naprawdę.
Oby częściej, oby więcej!
Pozdrawiam!
Przeczytałam ją od razu i to 3 razy pod rząd! Nie mogłam się powstrzymać! Genialne mini opowiadanie! Pośmiałam się, a z drugiej strony dałaś rąbek takiej naiwnej nadziei!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Diana