sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział pierwszy.

Uparte ze mnie stworzenie i z tego powodu oddaję właśnie w Wasze rąsie pierwszą część opowiadania. 
W sumie nie będę nic więcej pisała tylko zapraszam do czytania!
_______________________________________________________________________________



Jest rok 2009. Piękny, słoneczny dzień. Czerwiec. Jak zawsze biegnę z empetrójką na autobus. Znów się spóźniłam! W rękach trzymam książki, które pospiesznie próbuję schować do torby. W pewnym momencie zaczyna mi się wydawać, że coś jest nie tak. Wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Widzę na chodniku kobietę, coś do mnie krzyczy, ale ja nie słyszę co. Następnie czuję, że coś we mnie uderzyło. Nie zdążyłam nawet poczuć bólu. Pochłonęła mnie ciemność...


~*~


Marzec, . Rok 1996. Właśnie robiłam sobie kanapki do szkoły. Starałam się nie patrzeć na swoje odbicie w przeszklonej szybie, jednak nawet kontem oka widziałam swoje czerwone włosy odbijające się w niej. Jak zawsze tę jakże fascynującą czynność jaką jest smarowanie kanapek umilałam sobie myślami błądzącymi po przestworzach mojego umysłu. Obecnie w głowie siedziały mi moje osiemnaste urodziny, które miały się odbyć już za dwa dni. Wszyscy wokół uważają, że jest to czas najwyższy na bycie poważną, ale to nie dla mnie! Ja wciąż czuję się małym dzieckiem. Uwielbiam oglądać bajki, bawić się z małymi dziećmi. To właśnie jest wspaniałe. Dzieci są szczere, ale jednocześnie nie krzywdzą tak jak dorośli...

Mój potok myśli został brutalnie przerwany przez dzwoniący w przedpokoju telefon. Rzuciłam nóż na blat i pobiegłam go odebrać, dzwoni moja kochana kuzynka, każe mi natychmiast i bez zbędnych pytań włączyć radio, ponieważ mówią o czymś co mnie zainteresuje. Posłusznie odłożyłam słuchawkę na aparat i podeszłam do naszego sędziwego radia po czym je włączyłam. Przez jakiś czas musiałam pokręcić gałką, żeby złapać fale. W końcu się udało. Z radia popłynęła muzyka, która podziałała na mnie hipnotyzująco. Ze starego głośnika wypłynęła piosenka BAD. Podśpiewując cicho pod nosem poszłam do kuchni szykować dalej śniadanie. Krojąc pomidora po raz kolejny tego dnia pogrążyłam się w marzeniach. Przed oczami miałam scenę w której spotykam swojego idola. W pewnym momencie piosenka została brutalnie przerwana przez strasznie czymś podekscytowanego spikera. Opowiadał on o dotychczasowych płytach i osiągnięciach Michaela. O jego trasie koncertowej. Zastanawiałam się co się takiego stało, że zaczęli go wspominać. Jeszcze nie nie tak dawno oskarżali go o wybielanie skóry i inne dziwactwa. Skupiłam się na głosie jąkającego się mężczyzny. W pewnym momencie nie wytrzymał i z głośnika dobiegły do mnie słowa, które podziałały na mnie paraliżująco. Nóż wypadł mi z rąk upadając na podłogę z głośnym brzdękiem...

Stałam na środku kuchni. Świat wirował mi przed oczami. Przestałam oddychać, żeby nic nie zagłuszało mi tego co mówił spiker. Jego słowa zapamiętam do końca życia...
-We wrześniu tego roku na lotnisku Bemowo w Warszawie wystąpi sam Król Popu!...

Dalej już go nie słuchałam. W głowie wybuchło mi tysiąc myśli naraz. Człowiek, który tyle dla mnie znaczył przyjeżdżał do Polski. Miał dać tutaj jeden ze swoich koncertów. Nie wiedziałam jeszcze dokładnie jak tego dokonam, nic nie wiedziałam, ale byłam pewna, że jakoś znajdę się na tym koncercie. Że muszę tam być.
Postanowiłam w myślach, że dam się chociażby pokroić na kawałeczki, żeby chociaż zobaczyć go na żywo. Nawet z daleka. Żeby usłyszeć jego cudowny głos, zobaczyć taniec, poczuć tą atmosferę. Byłam już na wielu koncertach jednak jeszcze żaden nie wywołał we mnie takich emocji. Zapominając o kanapkach poszłam do swojego pokoju. Stanęłam na środku pomieszczenia i miałam wrażenie, że oczy Michaela Jacksona ze wszystkich plakatów wpatrują się we mnie intensywnie. Przyjrzała się każdemu plakatowi z osobna. Niektóre naprawdę wiele ze mną przeszły. Zdarzały się potargane, pogniecione. W tamtym okresie nie raz kłóciłam się z rodzicami, którzy nie mogli zrozumieć dlaczego tak bardzo kocham człowieka, którego nie znałam. Mój ojciec był człowiekiem nietolerancyjnym i rasistą. Jednak mimo wszystko wiem, że znał i zna do tej pory niektóre z piosenek Michaela. Nie raz jak uczyłam się grać”Beat it” ojciec przechodząc obok mojego pokoju mruczał po cichu tekst piosenki licząc na to, że tego nie słyszę.
Matka nigdy mnie nie rozumiała. Uważała, że jak zrobi mi na złość to wyjdzie mi to na dobre. Do tej pory jest ślepo zapatrzona w ojca. Dopóki jest w pobliżu, to co on powie jest święte. Zaczyna się buntować dopiero jak zostaje sama lub ze mną. Jednak mimo że mnie nie rozumieli strasznie ich kochałam. To było silniejsze ode mnie. Zamyślona usiadłam na łóżku nad którym wisiał mój ulubiony plakat. Wpatrywałam się w niego układając sobie wszystko w głowie. Wiedziałam, że nie teraz nie mam pieniędzy ani na podróż ani na koncert, ale za dwa dni miałam mieć te nieszczęsne urodziny, z których chyba jednak może wyjść coś dobrego. Musiałam tylko to wszystko zaplanować. Wiedziałam, że nie usiedzę dłużej w jednym miejscu dlatego wstałam z łóżka i zabrałam się za pakowanie książek i zeszytów do plecaka, chociaż najchętniej nie szła bym dzisiaj do szkoły. Zarzuciłam go jednak na ramię i zanim wyszłam, jak co rano, cmoknęłam Michaela z plakatu prosto w czubek nosa, szepcząc:
-Ja znajdę sposób, żeby być na twoim koncercie Aniołku.

W drodze do szkoły słuchałam w walkmanie swojej ulubionej jak do tej pory kasety Michaela „BAD”. Gdy weszłam do szkoły poczułam na sobie miliony spojrzeń. Ludzie zawsze za mną patrzyli, ponieważ się wyróżniałam – miałam własny styl, a do tego te nieszczęsne, krwisto czerwone włosy. Dawniej bardziej mi to przeszkadzało, jednak po jakimś czasie się przyzwyczaiłam. Jednak tego dnia patrzyli na mnie jakoś intensywniej. Niektórzy szeptali między sobą. Naśmiewali się. Wiedzieli, że jestem szczęśliwa. Z całą pewnością wiedzieli, że ja też już wiem. Ten dzień w szkole minął mi całkiem szybko. Pewnie dlatego, że nie bardzo zwracałam uwagę na to co się dzieje i byłam pochłonięta tylko tym co się miało wydarzyć. Kilka razy byłam przy tablicy na matematyce. Nigdy nie byłam z tego przedmiotu orłem, ale dzisiaj jakoś poszło. Zaraz po lekcjach wróciłam do domu. Gdy tylko otworzyłam drzwi, porzuciłam torbę na przedpokoju i pognałam do telewizora. Włączyłam odbiornik i zaczęłam przeglądać programy. Na TVP1 mówili o Michaelu. Na TVP2 również. Skakałam między jednym a drugim programem chcąc wyłapać jak najwięcej. Koncert miał się odbyć dokładnie dwudziestego września. Bilety kosztowały 50 zł. W tych czasach to była masa pieniędzy. Postanowiłam uśmiechnąć się do dziadków. Nie znoszę prosić ich o kasę, ale to jest sytuacja wyjątkowa! Wyłączyłam telewizor, poszłam zjeść przygotowany wcześniej przez mamę obiad i pojechałam na rowerze do dziadków. Babcia jak zwykle musiała ponarzekać, że wyglądam jakbym nic nie jadła. Odburknęłam coś, że babcia powinna się wybrać do okulisty, bo ma coś ze wzrokiem. Nie miałam nadwagi, ale do szczupłych osób też nie należałam. Nie miałam jednak siły kłócić się z babcią i dla świętego spokoju chwyciłam ciasteczko, które tak bardzo we mnie wmuszała i zaczęłam je lekko gryźć. Dzielnie odpowiadałam babci na zadawane przez nią pytania jednak myślami byłam daleko...
-A słyszałaś, zę ten twój Jackson przyjeżdża, kochanie? - zareagowałam tylko na dwa słowa, po których na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech - „Jackson przyjeżdża”.
- Tak babciu – odpowiedziałam.

- Eh. I pewnie chciałabyś pojechać na ten jego koncert, co? - popatrzyła na mnie uważnie – Kiedyś to były koncerty, kupowało się bilet, siadało w krzesełku i delektowało muzyką. A teraz? Teraz to są wybite zęby, połamane nosy, podebrane nogi tymi ciężkimi traperami... - babcia krytycznym wzrokiem popatrzyła na moje stojące na przedpokoju glany. Nie była zadowolona, że je noszę. Jak to babcia narzekała, że na starość będę jeszcze narzekać, oraz że powinnam chodzić jak prawdziwa dziewczyna w szpilkach, a nie jak jakaś chłopczyca. Babcia poczłapała do swojego pokoju i przyniosła mi dwadzieścia złotych.

- Masz tu... tylko tyle mam, ale przecież widzę, że cię aż nosi kochana jak się wspomina o tym Michale, Michalu, Michaelu... czy jak mu tam. Ah i nie przyjmuję zwrotu. To będzie twój prezent na urodziny. Najwyżej dostaniesz jeszcze czekoladę. Ale na więcej nie licz! - zaśmiała się babcia podczas gdy ja rzuciłam jej się na szyję i zaczęłam ją dusić tuląc się do niej. - Ale przyjedź choćby bez jednego zęba, albo z podbitym okiem to cię do domu nie wpuszczę. - powiedziała z uśmiechem, po czym korzystając z tego, że się cieszę jak małe dziecko wepchnęła mi kolejne ciasteczko.
Siedziałyśmy potem i oglądałyśmy zdjęcia z czasów jak byłam mała. Tu wycieczka do zoo, tam jechałam na karuzeli w wesołym miasteczku, tu bawiłam się z psem, a tutaj pierwszy raz dorwałam płytę winylową z Thrillerem i słuchałam jej zafascynowana, tu tuliłam do siebie kartkę papieru na której był czarnoskóry chłopiec uśmiechający się zabójczo. W pewnym momencie przyszedł dziadek i uśmiechając się szeroko podszedł do mnie kładąc mi rękę na głowie i czochrając moje i tak stojące we wszystkich kierunkach kudły. Około dziewiętnastej babcia wyrzuciła mnie z domu twierdząc, że jak teraz nie pójdę to ona mnie nie wypuści w ogóle, bo zaraz się ściemni i będzie się bała. Oraz, że mam zadzwonić jak dojadę bo teraz na każdym kroku ktoś, coś może mi zrobić. Uśmiechnęłam się, ucałowałam ją i dziadka po czym ruszyłam w stronę domu jak zwykle rozkoszując się muzyką słuchawkach płynącą z mojego obklejonego naklejkami walkmana. W domu było pusto, rodzice jeszcze nie wrócili. Mama pracowała do późna, a tata pewnie pojechał nad staw łowić ryby, a potem zgarnie ją po drodze. Poszłam do pokoju i wzięłam się za odrabianie lekcji, co przyszło mi z pewnym trudem, ponieważ ciągle wpatrywałam się w plakat wiszący nad biurkiem i rozmyślałam o dwudziestym września...



________________________________________________________________________________

Dziękuję za uwagę, dobranoc.



Wasza Invincible.

3 komentarze:

  1. WoW! Ale super opowiadanie. Nie mogę się doczekać następnej notki. Czekam z niecierpliwością.
    Jacksonka xD
    Ps. Jak zrobiłaś te napisy przy poruszaniu myszką? Są super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie zaczyna się opowiadanie! Będę śledzić je regularnie!
    Pozdrawiam Diana
    ( zapraszam do nas) michaelandwe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog. pzdr Tobiasz:)

    OdpowiedzUsuń

3xff#f00000xhx#000000xhx#ffffffxff2xffMichaelxfxxfxJacksonxfxxfxMJxfxxfx♬ xfxxfx❤xfxxfx♥xff15xff100xff90xff5xff15xff50xff0